KnigaRead.com/

Максим Дзевенис - Польские сказки

На нашем сайте KnigaRead.com Вы можете абсолютно бесплатно читать книгу онлайн Максим Дзевенис, "Польские сказки" бесплатно, без регистрации.
Перейти на страницу:

Jak powiedział, tak zrobił. Potem szli znowu wszyscy trzej głębiej w gąszcz, a szli, póki się nie ściemniało; dopiero w nocy wleźli na wysoką sosnę, aby tam przenocować. Ledwo co się na nią wdrapali, usłyszeli hałas jakiś pod drzewem. Nadeszli tam bowiem ludzie, którzy noszą to, co nie chce chodzić, a znajdują rzeczy, które jeszcze nie były zgubione. Po prostu nazywają ich złodziejami.

Wszystkich razem było sześciu (всех вместе /их/ было шесть), a każdy chłop w chłopa jako dąb (а каждый /из них/ здоровенный мужик; chłop jak dąb – разг. здоровенный мужик). Usiedli oni sobie pod sosną i zaczęli niecić ogień (сели они себе под сосной и начали разводить огонь; usiąść – сесть;niecić – разжигать; niecić ogień – разводить огонь), a przy ogniu piekli pieczenie (а у огня пекли жаркое; przy – при, у; pieczeń – жаркое). Na sośnie ledwo dychali owczarkowie ze strachu i pocili się jak myszy (на сосне подпаски едва дышали от страха и потели как мыши; ze – от /об эмоц. сост./). Ale Maciuś najbardziej się pocił (но Мацюсь потел больше всех), bo ciągle trzymał jeszcze na plecach ową wrótnię (потому что всё ещё держал на спине ту дверь; ciągle – постоянно, непрерывно; ciągle jeszcze – всё ещё), która mu bardzo ciężyła (которая была для него очень тяжёлой). Jemu się zaś zdało (ему же показалось), że to uleżałki tak ciężą (что это груши такие тяжёлые), więc rzekł po cichu do starszego brata (поэтому он сказал тихо старшему брату; po cichu – тихо):

Wszystkich razem było sześciu, a każdy chłop w chłopa jako dąb. Usiedli oni sobie pod sosną i zaczęli niecić ogień, a przy ogniu piekli pieczenie. Na sośnie ledwo dychali owczarkowie ze strachu i pocili się jak myszy. Ale Maciuś najbardziej się pocił, bo ciągle trzymał jeszcze na plecach ową wrótnię, która mu bardzo ciężyła. Jemu się zaś zdało, że to uleżałki tak ciężą, więc rzekł po cichu do starszego brata:

– Stachu (Стах)! Stachu! bo rzucę uleżałki (я же брошу груши)!

– Nie rzucaj (не бросай), psie głupcze (дурак ты этакий)! – odpowiedział Stach (ответил Стах; odpowiedzieć).

Ale uleżałki już po gałęziach na dół leciały (но груши уже по ветвям вниз летели; gałąź – ветвь), więc złodzieje mówili (так что воры говорили):

– Niedaleko do rana (недалеко до утра), bo wiatr mocniejszy otrząsa szyszki (потому что ветер более сильный = усиливается /и/ стряхивает шишки; mocny – сильный). Maciusiowi nie przestała ciężyć wrótnia (Мацюся не перестала тяготить дверь), a on myślał (а он думал; myśleć), że to pewno bania z octem taka ciężka (что это, наверно, банка с уксусом такая тяжёлая), i rzekł znowu (и сказал снова):

– Stachu! Stachu! bo rzucę uleżałki!

– Nie rzucaj, psie głupcze! – odpowiedział Stach.

Ale uleżałki już po gałęziach na dół leciały, więc złodzieje mówili:

– Niedaleko do rana, bo wiatr mocniejszy otrząsa szyszki. Maciusiowi nie przestała ciężyć wrótnia, a on myślał, że to pewno bania z octem taka ciężka, i rzekł znowu:

– Stachu!! Stachu! bo puszczę banię (я же выпущу банку)! Stach nie dał mu puszczać i mówił (Стах не дал = не давал ему /её/ выпускать и говорил):

– To nas wyda (это нас выдаст)!

Ale Maciuś puścił ją jednak (но Мацюсь всё-таки её выпустил; jednak – однако; всё-таки). Na szczęście (к счастью), zawiesiła się bania na gałęziach i tylko ocet się wylał (банка повисла на ветках и только уксус /из неё/ вылился), a rozbity o iglice (а, разбившись об иглы, «разбитый»; rozbić – разбить; iglica – тех. игла), spadł kropelkami na ziemię (упал капельками на землю); więc jeden złodziej rzekł (поэтому один вор сказал):

– Niedaleko do rana (недалеко до утра), bo już rosa pada (потому что роса падает).

– Stachu!! Stachu! bo puszczę banię! Stach nie dał mu puszczać i mówił:

– To nas wyda!

Ale Maciuś puścił ją jednak. Na szczęście, zawiesiła się bania na gałęziach i tylko ocet się wylał, a rozbity o iglice, spadł kropelkami na ziemię; więc jeden złodziej rzekł:

– Niedaleko do rana, bo już rosa pada.

Wtenczas pomyślał sobie Maciuś (тогда подумал себе Мацюсь): „Pewnie to ta wrótnia tak mi cięży! (наверно, это эта дверь такая тяжёлая; pewnie – наверно; вероятно, пожалуй)” – i puścił ją także (и выпустил /и/ её тоже), która z wielkim trzaskiem leciała po gałęziach (которая = она с большим = громким треском летела по ветвях = по ветвям; lecieć – лететь); złodzieje zaś wołali (а воры кричали):

– Diabeł zlatuje z drzewa (чёрт слетает с дерева)! – i zaczęli zdzierać jak oparzeni (и начали сдирать = удирать как ошпаренные; oparzyć – обжечь; ошпарить). Ale jeden między nimi był kulawy (но один среди них был хромой; między – между, среди), nie mógł też tak prędko podnieść się z ziemi (не мог так быстро подняться с земли), więc drzwi spadły na niego właśnie wtedy (поэтому двери упали на него как раз тогда), jak kładł kawał mięsa w gębę (когда он клал = запихивал кусок мяса в рот; kłaść – класть), i ucięły mu język (и отрезали ему язык; uciąć – отрезать). Gonił i on potem za drugimi i chciał wołać (бежал и он потом за другими и хотел кричать; gonić – бежать, нестись): „Poczekaj (подожди)!”, lecz mu się zawsze wymówiło (но у него всегда = всё время получалось: «ему всегда выговаривалось»; wymówić – произнести, выговорить): „P o k l e k a j” (пожди), a tym na przodzie zdawało się (а тем впереди казалось; przód – перёд, передняя часть; na przodzie – впереди), że on woła (что он кричит): ”Uciekaj (беги: «убегай»; uciekać – убегать)!” więc jeszcze bardziej uciekali (поэтому ещё больше = быстрее убегали).

Wtenczas pomyślał sobie Maciuś: „Pewnie to ta wrótnia tak mi cięży!” – i puścił ją także, która z wielkim trzaskiem leciała po gałęziach; złodzieje zaś wołali:

– Diabeł zlatuje z drzewa! – i zaczęli zdzierać jak oparzeni. Ale jeden między nimi był kulawy, nie mógł też tak prędko

podnieść się z ziemi, więc drzwi spadły na niego właśnie wtedy, jak kładł kawał mięsa w gębę, i ucięły mu język. Gonił i on potem za drugimi i chciał wołać: „Poczekaj!”, lecz mu się zawsze wymówiło: „P o k l e k a j”, a tym na przodzie zdawało się, że on woła: „Uciekąj!” więc jeszcze bardziej uciekali.

Wtenczas dopiero zleźli owczarkowie z drzewa i poczęli dojadać pieczystego (тогда только слезли подпаски с дерева и начали доедать жаркое), złodzieje bowiem odbiegli w strachu wszystkiego (потому что воры покинули = оставили в страхе всё; odbiec czegoś – уст. покинуть что-л.), nawet dwóch miechów pieniędzy (даже два мешка денег; pieniądze – деньги), które owczarkowie zabrali do domu (которые подпаски забрали домой; do domu – домой), aby nimi zapłacić szkodę za owce (чтобы ими уплатить убыток за овец). I wrócili do domu (и вернулись домой), i zapłacili tę szkodę (и оплатили этот убыток; zapłacić – заплатить, уплатить; оплатить), i zostało im się jeszcze półtora miecha pieniędzy (и осталось у них ещё полтора мешка денег). Więc za nie kupili sobie dom i suknie z bławatnych materii (поэтому купили они за = на них себе дом и наряды из шёлка: «из шёлковых материй»; bławatny – уст. шёлковый), i jedwabne chusteczki (и шёлковые платочки). Maciusia też ubrali we frak paryski i w świecące trzewiki i pończochy (Мацюся тоже одели в парижский фрак и в блестящие ботинки и чулки; świecić się – светиться; блестеть), jakby babę (словно бабу). Ale on zawsze sobie był Maciusiem (но он всегда был себе Мацюсем), i zawsze piekł perki w popiele (и всегда пёк картошку в золе), a może jeszcze piecze (а может быть, /и до сих пор/ ещё печёт).

Wtenczas dopiero zleźli owczarkowie z drzewa i poczęli dojadać pieczystego, złodzieje bowiem odbiegli w strachu wszystkiego, nawet dwóch miechów pieniędzy, które owczarkowie zabrali do domu, aby nimi zapłacić szkodę za owce. I wrócili do domu, i zapłacili tę szkodę, i zostało im się jeszcze półtora miecha pieniędzy. Więc za nie kupili sobie dom i suknie z bławat-nych materii, i jedwabne chusteczki. Maciusia też ubrali we frak paryski i w świecące trzewiki i pończochy, jakby babę. Ale on zawsze sobie był Maciusiem, i zawsze piekł perki w popiele, a może jeszcze piecze.

Antoni Józef Gliński

(Антони Юзеф Глиньский)

10. O kmiotku i o soczewicy 10

(О мужичке и о чечевице)

Był sobie jeden kmiotek tak leniwy (был = жил себе один мужичок так = такой ленивый; być), że ciągle z założonymi chodząc rękami (что постоянно ходя = сидя сложа руки; chodzić – ходить; założyć – заложить; siedzieć z założonymi rękami – сидеть сложа руки), do niczego się nie brał (ни за что не брался; brać się do kogoś, czegoś – приниматься, браться за кого-л., что-л.), i chciał żeby robota albo sama się robiła (и хотел, чтобы работа или сама делалась), albo ktoś ją za niego zrobił (или /чтобы/ кто-нибудь её за него делал).

Przychodzi raz kmiotek do gumna (приходит однажды мужичок на гумно; do – зд. на), patrzy (смотрит) – aż na toku leży soczewica wymłócona (аж = а на току лежит чечевица вымолоченная; wymłocić – вымолотить), wywiana (провеянная), trzeba by ją tylko do worka wsypać (надо бы её только в мешок всыпать; do – в /внутрь/), ale ani weź nie chce się (но хоть убей не хочется: «ни возьми…»; ani – ни; wziąć – взять).

Był sobie jeden kmiotek tak leniwy, że ciągle z założonymi chodząc rękami, do niczego się nie brał i chciał, żeby robota albo sama się robiła, albo ktoś ją za niego zrobił.

Przychodzi raz kmiotek do gumna, patrzy – aż na toku leży soczewica wymłócona, wywiana, trzeba by ją tylko do worka wsypać, ale ani weź nie chce się.

Stanął więc (встал тогда; więc – итак, стало быть, следовательно), popatrzył (посмотрел), położył worek (положил мешок), pokłonił się soczewicy i rzecze (поклонился чечевице и молвит; rzec – сказать, произнести, молвить):

– Soczewico, wleź do worka (чечевица, влезь = залезь в мешок; wleźć – влезть)!

Перейти на страницу:
Прокомментировать
Подтвердите что вы не робот:*